Współpracują z nami
Instruktorzy narciarstwa w sezonie zarabiają za godzinę pracy od 50 do 120 złotych, ale pracują niemal bez przerwy od grudnia do marca, a za granicą często do maja – zależy jak długo leży śnieg.
Mogłoby się wydawać, że jest to wymarzona praca. Na świeżym powietrzu, w słońcu i to jeszcze dobrze płatna za wykonywanie czegoś, co się lubi. Żeby kurs był skuteczny, zainteresowany musi wykupić około kilkunastu godzin, co przy większych grupach pozwala instruktorowi zarobić nawet 1000 złotych. Niektórym udaje się wyrobić 500 złotych dniówki, pomijając już fakt, że zwykle nie płacą za wyciągi, nie mają szefa, który narzuca im normę do wykonania. Tymczasem rzeczywistość nieco weryfikuje tę sielankową wizję.

Okazuje się, że tak naprawdę trudno byłoby wyżyć wyłącznie z prowadzenia kursów nauki jazdy na nartach. W Polsce narty wciąż nie są aż tak popularne, a jeśli już ktoś decyduje się na kurs, to zwykle kończy się on po kilku godzinach, kiedy klient złapie już podstawy. Wielu instruktorów w sezonie woli zarabiać za granicą, gdzie zysk jest pewny. Niektórzy z nich są przez kompleksy narciarskie zatrudniani przez cały rok. Niestety, żeby zostać instruktorem, czasem potrzebnych jest nawet kilka lat szkoleń z różnymi stopniami począwszy od demonstratora. Koszt kursu może wynieść około 10 tysięcy złotych i wiąże się z mnóstwem papierkowej roboty.